rysunek: bartek gozdek
---------------------------------------------------
poczytaj mnie!
- fragmenty codzienności (12)
- luźne myśli (12)
- wspominki (12)
- śmichy chichy (11)
- o poranku (9)
- zwierzenia (9)
- innych opowieści prawdziwe i nieprawdziwe (6)
- u Przyjaciół (6)
- co tam w pracy? (4)
- rzadkości (4)
- 7.45 rano (3)
- Gośka i S-ka (3)
- małe tęsknoty (2)
- psychologia (2)
- sny moje fabularne (2)
- tramwajowe historyjki (2)
- opowieści inspirowane (1)
sobota, 1 grudnia 2007
tę myśl o poranku dedykuję mojej przyjaciółce, mojej niepoprawnej racjonalistce, Małgosi J. która być może właśnie dotarła do swojej wieży...
Czasem szukamy czegoś całe lata! Niesprecyzowane marzenia, zamglony obraz tego, czego pragniemy powoduje, że do niejasnego celu dochodzimy pokrętną drogą. Niczym Roland, szukamy naszej mrocznej wieży, nie wiedząc czym ona jest, ani gdzie i nie wiemy też, po co tam podążamy...
Czasem nie widzimy, czy już dotarliśmy. Może trzeba szukać dalej. Czy to tylko jeden z wielu
przystanków? Milion podpowiedzi, milion rad... ale wszystkie takie subiektywne, takie obce. Jesteśmy sami w tym wszystkim. Liczymy więc na magię, znak, palec boży... liczymy na Pewność.
Pociechy szukamy w nieśmiałej myśli, że nic nie jest ostateczne. Nic nie musi być ostateczne!
Ale czy ta pociecha może nam przyświecać?
Moja podpowiedź subiektywna: TAK! Zawsze można się zatrzymać. Zawsze można pójść dalej... Żeby tylko nie zatoczyć koła, nie zawrócić...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz