- Pamiętacie film "Dzień Świstaka"? Bohater przez rok rozpoczynał ten sam dzień. Każdego ranka budził się tego samego dnia. Gdy poskarżył się psychiatrze, ten kazał mu przyjść we wtorek :). Gdy poskarżył się żulkom w barze - spotkał się ze zrozumieniem - oni mają to samo. Pewnego dnia (tego samego zresztą, co zawsze) postanowił poddać się autodestrukcji. Nie mógł jednak uciec.
- Okazało się, że los za wszelką cenę chciał dać mu szansę. Niech w końcu spostrzeże wokół siebie życie. Każdy dzień może być inny - bohater nie wiedział, że to zależy tylko od niego, nie od daty. Nie rozumiał, że wszystko zależy od tego, co on dostrzeże i co z tym zrobi.
- Nie każdy jednak ma luksus przymusowej szansy.
- Większość z nas dostaje szansę od losu, nawet nie jedną. Ale nie chcemy popełnić wysiłku skorzystania z niej.
- Łatwiej jest przecież przeżywać wciąż to samo. Bezpiecznie. Życie nie zaskoczy. Po prostu pewnego dnia (tego samego od lat) umieramy. I już.
- Piter kazał mi obejrzeć film "Smoke". Dzięki :) Z niego ściągnęłam pomysł >7.45 rano<. Tam właśnie każdy dzień jest inny pomimo wciąż tych samych twarzy, tego samego miejsca, pomimo "monotonii".
- Kto chce, niech umiera w spokoju
- Kto chce, niech żyje każdego dnia
poczytaj mnie!
- fragmenty codzienności (12)
- luźne myśli (12)
- wspominki (12)
- śmichy chichy (11)
- o poranku (9)
- zwierzenia (9)
- innych opowieści prawdziwe i nieprawdziwe (6)
- u Przyjaciół (6)
- co tam w pracy? (4)
- rzadkości (4)
- 7.45 rano (3)
- Gośka i S-ka (3)
- małe tęsknoty (2)
- psychologia (2)
- sny moje fabularne (2)
- tramwajowe historyjki (2)
- opowieści inspirowane (1)
poniedziałek, 21 stycznia 2008
dzień świstaka
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz