- Moi dziadkowie mieszkają na wsi. Do najbliższego miasteczka jest 7 kilometrów, do sklepu, który mieści się w sąsiedniej wsi, trzeba iść lub jechać (najlepiej wozem konnym, bo samochód straci podwozie) 2,5 kilometra, a remiza czy kościół - to przyznam, nawet nie wiem gdzie są. Pobożni dziadkowie nawet gdy byli młodzi chodzili do kościoła sporadycznie, bo mieli parę dobrych kilosów. Wieś dziadków to mała osada, do czasu podziału ziem rolnych było tam 12 domów rozłożonych wzdłuż polnej drogi. Twarda droga, i to bardzo podrzędna, przebiega po drugiej stronie lasu - jakieś 2 km. od wsi. Teraz jest w tej osadzie kilkanaście nowych domów - mniej lub bardziej letniskowych - ponieważ rolnicy sprzedali swoje ziemie państwu w zamian za emerytury. Sporo jest teraz we wsi - zwłaszcza latem - Warszawki. Och, mieszka tam nawet bardzo znana Polakom osoba!
- W dzieciństwie spędzałam tam każde wakacje. Spałam na sianie w stodole, biegałam w samych majtkach wraz z ciotecznym rodzeństwem po piwnicach, rżyskach i kurzych kupach. Rzucaliśmy się zgniłymi ziemniakami, skakaliśmy z belek na siano (jakieś 8 metrów) i jedliśmy grube pajdy chleba z masłem i babcinym dżemem, popijając oczywiście spienionym mlekiem prosto od krowy. Wszelkie ślady naszych przygód zmywaliśmy wieczorem w misce wody ze studni.
- O wsi i wakacjach tam spędzanych mogłabym opowiadać godzinami, jeszcze kiedyś coś napiszę we wspominkach. Dziś chcę tylko opowiedzieć o kałuży. Przy głównej drodze (oczywiście piaszczystej), nieopodal domu Babci, jest kałuża. W okresie suszy zamienia się w błoto, ale nigdy nie wysycha. Rozlewa się na 3 metry i na całą szerokość drogi. Zawsze coś nas do tej kałuży ciągnęło. Błoto i woda były bardzo atrakcyjnym miejscem zabaw. A ja uwielbiałam wodę i woda lubiła mnie. Babcia właśnie ze mną miała "urwanie głowy" jeśli chodzi o wodę. Były dni, kiedy przebierała mnie kilkanaście razy dziennie, co w obliczu ogromu pracy na 12 hektarowym gospodarstwie było dla niej bardzo frustrujące. Wiedząc, że nie mogę moczyć się w wodzie, potrafiłam patrzeć Babci w oczy anielskim spojrzeniem, wkładając ukradkiem nogę do kałuży albo wanienki dla krów.
- Któregoś dnia, po kilkukrotnej przebierance, obiecałam, że do wody już nie wejdę. Miałam naprawdę dobre chęci. Byłam grzeczną dziewczynką. Poszłam na spacer. Zawędrowałam na tyły obory u sąsiadów. To było bardzo ciemne, tajemnicze miejsce. Zarośnięte krzakami i pokrzywami zdawało się nie znać ludzkiego zapachu. Wyobrażając sobie, że jestem zabłąkaną sierotką, która szuka domu, szłam wzdłuż muru. Nagle chluuuup! Gwałtownie i niespodziewanie oddaliłam się od nieba o jakieś 70 centymetrów, a moja prawa noga o tyle zbliżyła się z mokrym, zimnym, paskudym pluskiem do jądra Ziemi. W tej chwili ogarnął mnie atawistyczny strach. Nie, nie przed okrutnym żywiołem czarnej studni nie wiadomo po co wykopanej w tym miejscu. To był strach przed Babcią połączony z poczuciem winy i bezradności. Ech, okropne uczucie - ci, co wpadają w kałużę, znają je aż nadto!
- Byłam wściekła na siebie i na złośliwy los. Gdy wróciłam do domu, Babcia nie wytrzymała. Złapała mnie jedną silną ręką, a drugą silną ręką lała gdzie popadnie. Wrzeszczałam wzywając na pomoc Dziadka, ktory nawet nie spojrzał na tę rozróbę, tylko spokojnie siorbał sobie zupkę.
- Oberwało mi się od Babci po raz pierwszy (i ostatni) w życiu. I to w dodatku za niewinność.
Niestety wiedziałam, że to lanie mi się należy za wszystkie mokre ciuchy, które z siebie tego lata ściągnęłam. Nawet nie wiem, czy kiedykolwiek wytłumaczyłam Babci, że tym razem byłam niewinna... - Powiedzcie, co takiego jest w kałużach, co takiego jest w wódzie, że wciąga? Człowiek nie chcąc wchodzi w nią, pomimo tego, że wzbudza tym ogólne cierpienie. Świat odbity w upadłej wodzie wydaje się niezwykły, ale to tylko poza niebytu, czyż nie?
- Czy można pomylić zwykłe błocko z niebem?
poczytaj mnie!
- fragmenty codzienności (12)
- luźne myśli (12)
- wspominki (12)
- śmichy chichy (11)
- o poranku (9)
- zwierzenia (9)
- innych opowieści prawdziwe i nieprawdziwe (6)
- u Przyjaciół (6)
- co tam w pracy? (4)
- rzadkości (4)
- 7.45 rano (3)
- Gośka i S-ka (3)
- małe tęsknoty (2)
- psychologia (2)
- sny moje fabularne (2)
- tramwajowe historyjki (2)
- opowieści inspirowane (1)
sobota, 2 lutego 2008
kałuża
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz